23 kwietnia centrale związkowe z Polskiej Grupy Górniczej (PGG) przyjęły stanowisko dotyczące działań antykryzysowych w spółce. Związkowcy zaznaczyli, że załogi kopalń są gotowe do wyrzeczeń pod warunkiem przedstawienia do 4 maja planu naprawczego dla spółki, który da nadzieje na jej dalsze funkcjonowanie
- Zanim sytuacja PGG stanie się absolutnie bez wyjścia, wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin powinien chyba się zdecydować na powołanie swego zastępcy. Tym bardziej, że w Ministerstwie Aktywów Państwowych pozostał departament odpowiedzialny za górnictwo. Sam wicepremier Sasin zaangażowany jest bowiem obecnie w działania polityczne - ocenia Jerzy Markowski, były wiceminister gospodarki, prezes Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Górnictwa. Związkowcy wskazali, że warunkują podpisanie porozumienia oszczędnościowego przedstawieniem planu naprawczego dla Polskiej Grupy Górniczej. Nie chcą, żeby to stało się po wyborach, ale żeby teraz górnicy wiedzieli, czy firma jest w stanie przetrwać i czy te wyrzeczenia mają sens.
Strona społeczna podkreśla też, że czeka na obiecany w lutym przez wicepremiera i ministra aktywów państwowych Jacka Sasina kompleksowy program dla górnictwa i energetyki, od kształtu którego także zależy przyszłość Polskiej Grupy Górniczej.
- Oczekujemy, że znajdą się tam zapisy dotyczące powstania przewidywanego w Programie dla Śląska nowego podmiotu produkującego ciepło i energię oraz rozpoczęcie deklarowanych i zapisanych w Programie dla Śląska nowych, proekologicznych inwestycji w energetyce - podkreślił Bogusław Hutek, szef górniczej Solidarności, a zarazem przewodniczący związku w Polskiej Grupie Górniczej. - Na przykład takich jak budowa pilotażowej elektrowni niskoemisyjnej połączonej ze zgazowywaniem węgla. Takie działania wpisują się w deklarację rządu o odbudowie gospodarki polegającej na inwestycjach publicznych - wskazał Hutek.
Zgodnie z przedstawionym 14 kwietnia przez zarząd PGG projektem programu antykryzysowego, tydzień pracy w spółce byłyby krótszy o jeden dzień, a miesięczne zarobki niższe o 20 proc. Podpisanie poszumienia antykryzysowego jest warunkiem otrzymania przez przedsiębiorstwo wsparcia finansowego przewidzianego w tzw. tarczy antykryzysowej. W PGG podkreślają, że spadek zapotrzebowania na energię wytwarzaną z węgla wynosi już kilkanaście procent i spółka musi elastycznie reagować, aby nie generować nadmiernych strat finansowych na prowadzonej działalności. - Oczekiwanie wyrażone przez stronę społeczną, że spółka w obecnej sytuacji przygotuje plan restrukturyzacji, bez ustalenia rzeczywistego zapotrzebowania na produkowany surowiec, jest niezasadne. Nikt nie potrafi obecnie przewidzieć tego zapotrzebowania, a pierwsze miarodajne informacje rynkowe określające poziom zapotrzebowania powinny być dostępne w czerwcu tego roku - zaznaczyła spółka w oświadczeniu.
Polska Grupa Górnicza podjęła już pierwsze z koniecznych działań zachowawczych. Polegają one m. in. na ograniczeniu na okres miesiąca wykonania części kontraktów na prace firm zewnętrznych w kopalniach i dzierżawę maszyn górniczych. W całym górnictwie panują coraz gorsze nastroje. I coraz częściej można usłyszeć, że Polska Grupa Górnicza sobie nie poradzi.
- Dramat Polskiej Grupy Górniczej zdecydowanie przyspieszył - ocenia Markowski, były wiceminister gospodarki, prezes Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Górnictwa. - Z jednej strony zagrożenie koronawirusem staje się realne i ludzie się boją. Z drugiej popyt na węgiel spada, co musi skutkować wyłączeniem z ruchu kolejnych kopalń. Poza tym trąci ta sytuacja też hipokryzją, bo do Polski sprowadzamy węgiel z zagranicy - zaznacza Jerzy Markowski.
Źródło: wnp.pl